*tak, wiem, to jura (ale zagłymbie, bo przecież skecz się dzieje nigdzie, czyli w Polsce).
Jeśli chcesz się dowiedzieć od kogoś co faktycznie myśli o pracy i ludziach pracy – zapytaj go o stosunek do sprzątania. I nie mówię tu o myciu okien dla Jezuska, a o, teraz osoby patriarchalne niech się chyco za cyce, płaceniu (fuj) obcym (obcy-wróg) ludziom (chyba że są pedałami, czarnymi co biała pani nie ma życzenie sb klękać przed czy żydami, to wtedy osoby są mniej ludzkie) za pracę.
Polegającą na sprzątaniu.
Jak ktoś się pracą brzydzi, a sprzątanie w szczególności uznaje za coś, co jest tak nisko w hierarchii rzeczy do zrobienia, to będzie pierdolił, że zatrudnianie osoby sprzątającej w domu to peak libkizm i w ogóle spychanie najgorszych prac na bogu ducha winny wyobrażony lud, który gdyby nie spisek. Że leniwe chuje z pozycji swojego przywileju prześladują ten lud boży, co ich ruscy i niemcy jebią przez wieki, zmuszając do pracy za 100 zł za godzinę (bez kosztów dojazdu). Doprawdy koszmar.
No i w tej narracji odklejonych, zdrowych, bezdzietnych, mających pracę, od której nie padają na cyce, więc mają i siłę i czas – sprzątanie to wysługiwanie się drugim człowiekiem do robienia rzeczy, które powinno się robić samemu. Bo przecież gardzimy pracą osób sprzątających, bo to takie uwłaczające myć cudzy kibel.
Gówno prawda
Wiecie kochani kto potrzebuje sprzątania i pracy osób sprzątających? Tak ogólnie to my wszyscy, zaroślibyśmy oczywiście syfem po same cyce po dwóch tygodniach, kiedy nasze biura przestałyby być sprzątane, a w sklepach jebałoby jak małpie z ucha. A publiczne toalety? Och joj.
Ładnie i łatwo jest stworzyć opowieść o odklejonych libkach, którzy z lenistwa zatrudniają osoby do sprzątania. A wiecie kto jeszcze korzysta z usług sprzątania?
Ludzie z adhd, kiedy dochodzą do momentu, w którym nie są w stanie ogarnąć bałaganu, nie wiedzą w co mają włożyć ręce. Osoby z depresją, które nie mają literalnie siły. Albo jak ktoś ma choroby nadgarstków, albo reumatoidalne zapalenie stawów. Albo jak nie są w pełni sprawni. Zamawiają sprzątanie osoby starsze, z nowotworami. Matki samotnie wychowujące dzieci. Ludzie wychodzący z alkoholizmu. Osoby w żałobie. Wielodzietne rodziny, które po prostu nie są fizycznie w stanie zorganizować sprzątania. Ludzie co jeżdżą w karetkach i po powrocie do domu padają na twarz. Pielęgniarki.
Ludzie korzystają z usług sprzątających, płacąc za nie uczciwe pieniądze.
Ale wiadomo, ludzie którzy wolontarystycznie wspierają alkoholików w piciu, zdrowi, bezdzietni, młodzi, sprawni DINK-owie z klasy średniej – tylko po to, żeby się odróżnić od innych młodych, zdrowych bezdzietnych, sprawnych DINK-ów z klasy średniej będzie opowiadało brednie, że praca osób sprzątających uwłacza osobom sprzątającym. Co o tym myślę – macie w nagłówku.
PS. Osoby współuzależnione nie powinny pracować z osobami uzależnionymi, jeśli nie przejdą wcześniej terapii i nie są pod superwizją.